
Od kilkunastu już lat w Polsce stale wzrasta liczba osób posiadających wyższe wykształcenie. Według spisu powszechnego z roku 2002 liczba osób z wyższym wykształceniem wynosiła ponad 3 miliony. Jeszcze kilka lat wcześniej w Polsce bardzo ubolewano nad tym, że odsetek osób wykształconych jest w naszym kraju niski w porównaniu z innymi krajami europejskimi. Dziś liczby z każdym rokiem są coraz wyższe, ale niestety ilość często nie idzie w parze z jakością. Mamy tysiące absolwentów wyższych uczelni, którzy skończyli kierunki zupełnie nieprzydatne na dzisiejszym rynku. Winne tego stanu rzeczy w dużej mierze są licznie powstające uczelnie prywatne, które nie zawsze trzymają wysoki poziom.
W sytuacji, gdy tak wiele osób posiada wyższe wykształcenie coraz częściej pojawia się pytanie: Czy wraz ze wzrostem wykształcenia powinny rosnąć zarobki? Osoby, które takie (wyższe) wykształcenie posiadają bardzo często są oburzone faktem, że zarabiają dużo mniej niż mechanik samochodowy czy fryzjer. Na rynku występują różne zawody , są wśród nich specjaliści, od których wymaga się rozległej wiedzy teoretycznej, ale są również specjaliści, którzy są typowymi praktykami, na przykład hydraulik, który musi dobrze znać się na swojej pracy i jednocześnie nie skończył wyższej uczelni. Czy sam fakt ukończenia studiów ma być gwarantem wyższego wynagrodzenia? Czy faktycznie nauczyciel języka angielskiego czy pracownik banku jest większym specjalistą od kafelkarza czy elektryka? A co z płacami na przykład sprzątaczek? Co prawda do wykonywania tej pracy nie potrzeba wykształcenia ani specjalnych umiejętności, ale jest to praca ciężka i nieprzyjemna, czy z tego tytułu nie powinna być wyżej wynagradzana ?