Parnitha – szlaki i atrakcje

Dla rowerzysty Parnitha to góra święta! Każdy kto rozpoczął przygodę z rowerem zdaje sobie sprawę, że musi kiedyś na nią wyjechać. Każdy z rowerzystów miał w swoim życiu zadane pytanie ” czy byłeś na Parnitha?”
Tego nie unikniesz – musisz tam spróbować wyjechać. My wyjeżdżaliśmy na nią za każdym razem, kiedy pojawiał się nowy rower! W początkowych stadiach miłości do roweru było to dość często! Później, kiedy wiedzieliśmy do jakiej grupy rowerzystów należymy i jakimi rowerami chcemy przejechać nasze życie wypady na tę górę stały się rzadkością. Jednak w pytaniach czy przejechaliśmy ją możemy śmiało mówić, że tak!

A dlaczego dla rowerzysty ta góra jest tak ważna? Trasa na szczyt jest kręta, cały czas pod górkę a panoramiczne widoki są niezapomniane!

Ile kilometrów pod górkę? W zależności od którego momentu zaczynasz! I do którego punktuje zmierzasz. My zawsze startowaliśmy z punktu zamieszkania do podnóża góry – jest to 12 km, później wspinaczka, a kilometry zależały od tego do jakiej atrakcji się wspinaliśmy. Trudność wspinania się na nią zależy od pory roku! Wiosna i jesień to najłatwiejsze pory roku. Lato i zima to najtrudniejsze momenty. Myślę, że tego nie trzeba tłumaczyć. Teraz kilka słów o górze, którą chcemy pokonać.

Partnitha to jedna z trzech gór, które otaczają nasze miasto (o pozostałych będzie w kolejnych odsłonach z cyklu Góry i Wzgórza Aten).

Tak!!! Wiem!!! Ciężko uwierzyć, wchodząc tylko na Akropol i do muzeów oraz poświęcając Atenom jedynie dwa dni pobytu, że miasto to jest otoczone pasmem gór i wzgórz.
To miasto nie bez powodu zostało stworzone dokładnie w tym miejscu!
Trzy potężne góry Parnitha, Ymithos oraz Pendeli strzegą go a do wsparcia mają jeszcze kilka mniejsze wzgórza! Każde z nich potrzebuje odrębnej uwagi ze względu na swoje położenie, atrakcję oraz indywidualne piękno.

Zdjęcie: Tomasz Razny

Dziś skupimy się na górze Parnitha!
Parnitha to idealne miejsce dla miłośników przyrody i pieszych wędrówek, kolekcjonerów ziół i miłośników hazardu. Na górze Parnitha, która jest najwyższą górą Attyki (1400 m) i jedną z najpiękniejszych w Grecji, każdy znajdzie coś dla siebie. Znajduje się 30 km na północny zachód od Aten, w rozległym i pełnym sosnowego lasu Parku Narodowym, który rozciąga się na ponad 300 m2. To właśnie tutaj żyje 30 gatunków ssaków (jelenie, króliki, lisy itp.), 120 gatunków ptaków (z których wiele endemiczne) i 800 różnych gatunków roślin i ziół (obejmujących 17% flory kraju). Zwiedzający mogą spacerować po tym parku i przy okazji odkrywać w nim kilka ciekawych atrakcji.

Najbardziej popularną jest trasa do schroniska górskiego Mpafi (Μπαφι). Wszyscy, którzy to miejsce odwiedzili jednogłośnie stwierdzili, że jest to jedno z niezapomnianych miejsc, do którego bardzo chętnie będą wracać. W schronisku mamy możliwość napicia się kawy, herbaty lub gorącej czekolady oraz zjeść bardzo smaczny posiłek i obcować z naturą.

Zdjęcie: Tomasz Razny

Polecam odwiedzić schronisko raczej w dni powszednie, ponieważ w weekendy jest to bardzo oblegane przez ludzi miejsce, a to może nam zepsuć całą atmosferę pobytu. Magia jest w okresie zimowym! Choć i inne pory roku mają swój urok i ukazują przepiękne barwy natury od wiosennego przebudzenia się natury do przepięknych barw jesiennych.
Do tego schroniska prowadzi kilka łatwiejszych lub trudniejszych szlaków, które wybiera się według własnego gustu i umiejętności trekkingowych.

Kolejnym ciekawym miejscem, do którego możemy wybrać się na pieszą wędrówkę jest schronisko Flampouri (Φλαμπούρι), które znajduje się na wysokości 1158 metrów. Ze wspaniałym widokiem od strony południowej zobaczymy Ateny z góry, Eginę, Poros, Peloponez, a przy dobrej pogodzie nawet Hydrę. Do wyboru jest kilka tras. Szlaki są oznakowane więc nie sposób się zgubić.

Zdjęcie: Tomasz Razny

Na trasie jest duże prawdopodobieństwo, że spotkacie jelenie, zające, lisy – trzeba jedynie dobrze wypatrywać.

Następną ciekawą atrakcją jest górska kolejka linowa Teleferik (Τελεφερίκ). Kolejką tą możemy dotrzeć na szczyt, na którym znajduje się Regency Casino Mont Parnes.

Nie chodzi o hazard a o widoki, które możemy podziwiać podczas przejażdżki kolejką. Możemy zachwycać się panoramą stolicy o każdej porze dnia i roku. Nie polecam wybierać wietrznych dni – dość mocno huśta wagonikami. Przeżyliśmy jedną taką przejażdżkę i powiem Wam, że był trochę strach wracać tą samą drogą.

Przejazd kolejką jest bezpłatny więc można korzystać do woli, aż się znudzą widoki, w co osobiście wątpię. Będąc tam z pewnością zachwycicie się nietypową dekoracją zwisającą z sufitu! Nie da się tego przegapić! A jeżeli jesteśmy szczęściarzami podczas przejażdżki można ujrzeć w dole kicające zające lub biegające sarny.

Takiej atrakcji w Antenach nie można sobie odpuścić!
Zaledwie dwa kilometry od kasyna stoi opuszczone sanatorium Parnitha. Zostało tam zbudowane ze względu na suchy klimat, który był kluczowy w leczeniu gruźlicy. Miało to miejsce w 1912 r. Po odkryciu szczepionki na gruźlicę w 1921 r. sanatorium zostało kupione przez Grecką Organizację Turystyczną. Następnie w okolicach roku 1965 zostało przekształcone w jeden z hoteli Xenia. Hotel ten należał do sieci hoteli rządu greckiego i przez niego zarządzanych, a później stał się szkołą turystyczną. Projekt został ostatecznie porzucony w 1983 roku. Po pożarach góry Parnitha w 2007 roku budynek, używany przez osoby uzależnione i bezdomne. Zabudowania stoją na spalonej ziemi, pojawiają się także sugestie na temat odbywających się na tym terenie satanistycznych rytuałów. Podobno jest to miejsce, z którego wydobywają się upiorne głosy i mają miejsce paranormalne zjawiska.

Natomiast po drugiej stronie ulicy, od opuszczonego sanatorium, artysta Spyridon Dassidis stworzył „Park dusz”. Zniekształcone postacie, wyrzeźbione ze spalonych pni drzew, są poświęcone pamięci zmarłych w sanatorium (50% pacjentów zmarło w ciągu pierwszych pięciu lat).

Góra Parnitha ma jeszcze wiele ciekawych miejsc do odkrycia, więc warto się nią zainteresować, bo oferuje szlaki praktycznie dla każdego. Świeżego powietrza i oderwania się od codzienności mogą tu szukać zarówno rodziny z dziećmi, miłośnicy pieszych wędrówek jak i rowerzyści, motocrossowcy czy miłośnicy jazdy konnej. Dla każdego znajdzie się tu coś do odkrycia. My pewnej niedzieli postanowiliśmy odkryć położone na południowo-wschodnich zboczach Parnithy Tatoi (Τατοϊ). Do naszej wycieczki przyłączyły się jeszcze dwie osoby z grupy rowerowej i ruszyliśmy odkrywać lasy Tatoi.

Również i Was chcemy zabrać nad mało znane, aczkolwiek bardzo ciekawe jeziorko Mpeletsi (Μπελέτσι), które znajduje się zaledwie 30km od Aten!
Zanim jednak tam dotrzemy chciałabym pokazać kilka ciekawych miejsc, które znajdują się na trasie do jeziorka. Wyruszamy wcześnie rano i kierujemy się w stronę dzielnicy Metamorfosi, gdzie następnie wjeżdżamy na główną drogę prowadzącą do Tatoi o tej samej nazwie.

Już po kilkunastu kilometrach widzimy pierwszy nasz przystanek, a jest nim Muzeum Sił Powietrznych, które znajduje się w bazie lotniczej Dhekelia w Tatoi i zawiera interesującą kolekcję eksponatów lotniczych. Miłośnicy lotnictwa znajdą tu kilka bardzo cennych i rzadkich klejnotów z przeszłości lotnictwa greckiego. Oczywiście nie było możliwości odwiedzenia muzeum w tym okresie, ale udało się sfotografować chociaż jeden samolot.
Po sesji zdjęciowej ruszyliśmy w dalszą drogę. Droga była łatwa i bardzo przyjemna. Pogoda sprzyjała wyprawie.

Po kolejnych kilkunastu kilometrach zatrzymaliśmy się przy ciekawej atrakcji, licząc że uda nam się tu napić kawy w niesamowitych okolicznościach przyrody.
Dotarliśmy do Vagoni Cafe i już na samym wstępie cieszyliśmy się z tego przystanku. Z bramy kawiarni lekkim kłusem zmierzały piękne dwa konie i dumnie siedzący w siodle dżokeje! Tak to będzie ciekawe miejsce na wypicie porannej kawy.

Zeszliśmy z rowerów i weszliśmy na teren kawiarni. Na wejściu witają nas konie w swoich zagrodach a po prawej rzędy boksów dla koni.
A co to za miejsce? Już Wam tłumaczę ideę tego niesamowitego i urokliwego miejsca.
Jest tu możliwość obcowania z końmi, podpatrzenia jeźdźców uczących się jazdy konnej lub jeżeli mamy dzieci można wykupić przejażdżkę na kucyku. To wszystko w piękny otoczeniu przyrody i naturalnym środowisku dla koni. Właściciele dbają o swoich pupili i to widać, patrząc się jak zadbane są zwierzęta. Często też są organizowane rodzinne pikniki i różnego rodzaju imprezy związane z tematyką konną. Informację i zdjęcie można znaleźć na ich stronie w mediach społecznościowych. Myślę, że ta atrakcja spodoba się każdemu kto kocha konie.

My mieliśmy możliwość pogłaskać i poprzytulać te zwierzęta i podziwiać je podczas przejażdżki.
Nadszedł jednak czas by opuścić to fantastyczne miejsce i ruszać dalej. Im głębiej w las tym piękniej! Wszyscy, którzy lubią wędrówki po lasach wiedzą o tym. I tu też nie zawiodła nas matka natura. Cudowne otoczenie lasów po prawej i zapierający dech, widok na górę z drugiej strony, był wart każdego kilometra wspinania się na szczyt. W powietrzu czuć było zapach lasu i ta cudowna cisza, którą przerywał jedynie poranny śpiew ptaków.

Zdjęcie: Tomasz Razny

W tak muzyki granej przez naturę dojechaliśmy do kolejnego przystanku a był nim zapomniany i niestety zaniedbany pałac, ale z piękną królewską historią w tle.
Na ten zabytek warto poświęcić osobny wpis, ale teraz przybliżę Wam w skrócie choć trochę to miejsce. Patrząc się na ruiny trudno uwierzyć, że za tymi murami kryje się tyle tajemnic i historycznych wydarzeń.

Mowa jest o zagubionym w parku narodowym budynku przypominający zamek z bajki dla dzieci a służył niegdyś jako letni pałac dawnej greckiej królewskiej rodzinie. Starożytna oficjalna nazwa tego obszaru to Dhekelia. Tatoi to miejsce narodzin króla Jerzego II.
W 1871 roku, za namową Ernesta Zillera, król Jerzy I kupił od rodziny Soutsou posiadłość o powierzchni 20 000 akrów za trzysta tysięcy (300 000) drachm. Chociaż Ziller spodziewał się zbudowania ogromnego kompleksu pałacowego, król Jerzy I chciał raczej nabyć posiadłość rekreacyjną niż kolejny pałac. Z tego powodu Ziller zaprojektował prosty dwupiętrowy dom w stylu grecko-szwajcarskim, z dwuspadowym dachem, który paradoksalnie miał służyć nie jako pałac, ale królewski pensjonat, do którego nigdy nie był przeznaczony. Ten pierwszy budynek został ukończony w 1874 roku i służył jako pierwszy dom wakacyjny rodziny królewskiej.

Jednak rosnące potrzeby rodziny królewskiej wraz z pojawieniem się nowych członków zmusiły Jerzego I do zbudowania nowego domu wakacyjnego w stylu angielskim. I tak w 1884 r. rozpoczęto budowę nowego pałacu o łącznej powierzchni 1100 mkw.
Pod koniec XIX wieku powstało szereg budynków pomocniczych, takich jak szkoła dla dzieci królewskich, gabinet dyrektora, hotel, rezydencja nauczyciela itp.
Wielki pożar w 1916 roku oznaczał koniec dla rozwijającej się letniej rezydencji. Spaliło się większość lasu, spalono setki jeleni, które król Jerzy sprowadził z Węgier, pałacowe stajnie, świątynię proroka Eliasza, muzeum i stary pałac.

Burzliwy politycznie okres, który nastąpił w tym czasie, nie pozwolił na natychmiastową odbudowę. Nastąpiły trudne lata okupacji. Jesienią, 1944 roku, narastała grabież posiadłości. Podczas grudniowych zamieszek kompleks i rezydencja zostały całkowicie rozebrane. Latem 1945 r. majątek ponownie spłonął. Motywy były wyraźnie polityczne. Odbudowę rozpoczęto w 1946 roku od zera. Od końca 1948 r. rodzina królewska osiedliła się na stałe w dworku, który zamieszkiwała nieprzerwanie do rana 13 grudnia 1967 r.

Tatoi było teatrem scen o wielkiej dramatycznej intensywności, takich jak obalenie Konstantyna I w 1917 r., agonia i śmierć króla Aleksandra czy śmierć króla Pawła.
Odbywały się tam formalne lub nieformalne spotkania, które miały wpływ na bieg spraw narodowych i politycznych: szczególnie ważne były konsultacje w 1915 r., a także spotkania w związku z niemieckim atakiem zimą 1941 r. (ze względu na załamanie się frontu, kolejny tragiczny kwiecień). Trzy rządy zostały zaprzysiężone pod Tatoi: Eleftherios Venizelos w sierpniu 1915 r., Dimitrios Rallis w listopadzie 1920 r. i George Papandreou w lutym 1964 r.

Jak widzicie historia tego miejsca jest godna uwagi i z ogromnym żalem patrzy się na ten zrujnowany jej kawałek. Jednak są nadzieje, że zaczną się kolejne prace renowacyjne tego miejsca i będziemy mieli okazję zobaczyć jego piękno. Nadzieja jest ponieważ ostatnio podczas prac w pałacu odnaleziono walizki z ogromną ilością pieniędzy, które mamy nadzieję zostaną przeznaczone na odnowę całej posiadłości.

My zostawiamy ruiny i kierujemy się w stronę wspomnianego na początku jeziora Mpeletsi.
Nie zostało nam dużo kilometrów, więc po 40 minutach pedałowania stanęliśmy u wejścia do jeziorka. Wielkim rozczarowaniem było dla nas, kiedy dowiedzieliśmy się, że na teren jeziorka nie wolno wchodzić ze znanego nam aktualnie powodu. Jednak cała wyprawa i atrakcje jakie napotkaliśmy na swojej trasie rekompensowały nasz żal. Tu możemy wrócić innym razem, inną trasą, w innych okolicznościach przyrody.

Jednak opowiem Wam o jeziorku, bo po kilku dniach wróciliśmy go zobaczyć i już można było wejść bez problemu. Jest to małe jezioro położone na wysokości 600 metrów na wschodnich zboczach Parnitha. Jezioro ma maksymalną średnicę około 130 metrów i maksymalną głębokość 9 metrów, a jego łączna powierzchnia sięga 7 000 mkw. Jest to sztuczne jezioro i powstało w latach 1973 – 75 jako rezerwa potencjału wodnego dla projektów budowanych w okolicy. Jezioro Mpeletsi jest ważnym terenem podmokłym na tym obszarze, ponieważ występują tu ptaki wędrowne, a także stałe ssaki (kaczki, łabędzie), ryby, głównie karpie i węgorze. W jeziorze żyje również kilka żółwi morskich, głównie tzw. żółwie czerwonolice (Trachemys scripta elegans), które są przykładem gatunków inwazyjnych. Odnajdują tu również dom porzucone żółwie, które były niegdyś ukochanymi zwierzątkami domowymi.

I z takim pięknym krajobrazem zostawiamy Was byście mogli podziwiać jezioro, nakarmić łabędzie, wpatrywać się w żółwie, a my tymczasem wsiadamy na rowery i obieramy drogę powrotną do domu.

Jak widzimy, góra Parnitha ma naprawdę wiele do zaoferowania miłośnikom spędzania czasu na łonie natury. Znajdą tu coś dla siebie i amatorzy i bardziej wymagający traperzy. Co jest najpiękniejsze w takich miejscach? To, że o każdej porze roku odkrywa się to miejsce na nowo i nigdy się nie nudzi.

Mam nadzieję, że nabraliście apetytu na zdobywanie Parnithy.
Pozdrawiamy tym razem grupowo RpG.

NAJNOWSZE

KUCHNIA

Informacje polonijne