Kilka kilometrów za Chanią w Kisamos znajduje się schowana w górach wioska z innej epoki.
W Milia nie ma prądu i nie jeżdżą samochody. Nie dlatego, że tam nie dotarły, ale z wyboru. Dlatego wszyscy, którzy chcą spędzić kilka dni w kontakcie z przyrodą przyjeżdżają do Milia, aby spędzać wieczory pod gwiazdami i słuchać głosu ptaków i szumu wody pobliskich strumieni.
Milia jest niedawno zbudowaną wioską, ale została zaprojektowana w całkowicie tradycyjnym stylu i z poszanowaniem dla przyrody i piękna okolicy.
Grupa entuzjastów, po bardzo długich próbach odrestaurowania średniowiecznej wioski, w końcu zdołała odbudować z ruin domów gospodarczych trzynaście nowych domów z lokalnego kamienia i drewna, umeblowała je starymi meblami i zadbała o podstawowe udogodnienia. Posadzili tysiące drzew zajmując się cierpliwie uprawą ziemi.
Każdy domek może pomieścić od dwóch do czterech osób, są ogrzewane piecami wiejskimi (i kominkami w niektórych z nich), ciepła woda w łazience pochodzi z zewnętrznych bojlerów na drewno. Nie mają prądu, poza kilkoma lampami wieczorem, które działają na baterie i ogniwa fotowoltaiczne.
Jedzenie pochodzi z upraw właścicieli Milia, woda bezpośrednio ze źródła, jest miejscowe wino, a wszyscy, niezależnie od tego czy się znają czy nie, stają się przyjaciółmi.
Lonely Planet zalicza Milia do 50 magicznych miejsc w Europie, gdzie każda chwila jest warta spędzenia i każdy powinien ją odwiedzić.
opr. Anna Lica