5 listopada prokuratura apelacyjna w Krakowie na podstawie materiałów przedstawionych przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczęła śledztwo ws. przygotowań do usunięcia przemocą konstytucyjnych organów państwa.
Szczegóły ujawniono na konferencji prasowej prokuratury i ABW zorganizowanej dziś, 20 listopada o godz. 10, w Warszawie. Śledczy poinformowali wtedy, że podejrzany został zatrzymany 9 listopada. To 45-letni adiunkt na Wydziale Rolniczo-Ekonomicznym Akademii Rolniczej w Krakowie. Miał dostęp do laboratorium. Konstruował bomby, które mógł odpalać zdalnie.
Na celowniku prezydent i rząd
Okazało się, że Brunon K. chciał zaatakować budynek Sejmu i zdetonować w nim cztery tony ładunków wybuchowych. Planował to zrobić w momencie, gdy przebywać w obiekcie miał prezydent, premier i członkowie rządu. Nie wykluczał też ataku na parlamentarzystów. Chciał użyć do swoich celów specjalistycznego pojazdu.
Znaleziono przy nim m.in. trotyl i zapalniki (także takie aktywowane przez telefon komórkowym), lonty, przewody, detonatory, zapalniki samodziałowe. Przejęto też broń, kamizelki kuloodporne i tablice rejestracyjne. Mężczyzna przeprowadził już próbne wybuchy, które pokazano na zdjęciach. Na konferencji zaprezentowano też nagrania próbnych wybuchów.
Co więcej, podejrzany nie działał sam. Kontaktował się w sprawie planów zamachu z czteram innymi osobami, które szkolił. Gormował grupę zbrojną. Razem z nim zatrzymano dwie osoby. Mają one już postawione zarzuty nielegalnego posiadania broni i materiałów wybuchowych.
Prokuratura powiadomiła też, że cztery zwerbowane przez niego osoby zostały przesłuchane, ale nie są zatrzymane.
Nacjonalistyczne motywacje
Brunon K. częściowo przyznał się do winy. Przeprowadzał już próbne wybuchy w różnych miejscach, m.in. w Przegini w Małopolsce. Ostatnia próba była przeprowadzona we wrześniu tego roku. Nagrania zaprezentowane przez prokuraturę to materiały nagrane przez niego. Podejrzany obserwował też budynek Sejmu.
Naukowiec twierdzi, że zamach planował, kierując się względami narodowymi, nacjonalistycznymi, ksenofobicznymi i antysemickimi. Potwierdził, że werbował ludzi i przeprowadzał szkolenia. Nie należy do żadnej partii politycznej i nie był wcześniej badany przez psychologa ani psychiatrę. Nie był też badany neurologicznie ani odwykowo.
Mężczyzna był na oku służb specjalnych od prawie roku.
Podejrzany został zatrzymany pod zarzutem przygotowań do zamachu terrorystycznego z użyciem materiałów wybuchowych na konstytucyjne organy Rzeczypospolitej Polskiej. Zarzuty te postawiono w Polsce po raz pierwszy.
Śledztwo ABW w tej sprawie trwa.