Gdy boli ucho

Ból ucha to dolegliwość, która może być wywołana przez szereg czynników. Czasami są one całkiem banalne, jak na przykład zmiany ciśnienia podczas lotu samolotem. Mnie na przykład niestety zawsze przy starcie i lądowaniu dopada przenikliwy ból uszów i ich naprzemienne odtykanie i zatykanie.

Żeby zminimalizować te mało komfortowe odczucia, warto przyjąć pozycje wyprostowaną i często przełykać ślinę, ssać cukierka czy żuć gumę. To naprawdę pomaga. Podobno pomocne jest też ziewanie, tylko jak tu ziewać na zawołanie? 😉

Zdarza się jednak, że przyczyny bólu ucha są o wiele poważniejsze, na przykład zakażenia bakteryjne, grzybicze czy wirusowe, bądź uszkodzenia mechaniczne, czy po prostu czop woskowinowy. Właściwie ciężko zdiagnozować, bez zbadania przez lekarza specjalistę, co jest przyczyną dolegliwości.

Warto zdać sobie sprawę z tego, że nieleczone prawidłowo zapalenie ucha może skutkować bardzo groźnymi powikłaniami, tj. zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych, ropniem mózgu czy zapaleniem błędnika. Właśnie dlatego tak ważna jest szybka i prawidłowa diagnoza lekarska. Ja generalnie zawsze zalecam pacjentowi z bólem ucha wizytę u lekarza – najlepiej laryngologa. Wiem jednak z doświadczenia, że często pacjent reaguje na takie zalecenie w sposób negatywny, tłumacząc, że „kolejki, terminy, brak czasu itp”.

Jakie więc są domowe i apteczne sposoby na załagodzenie tej uciążliwej dolegliwości? Niektórzy zalecają wygrzewanie ucha, czy włożenie wacika z olejkiem kamforowym do ucha. Ja jednak zarówno do olejku kamforowego jak i samego wygrzewania podchodzę z dystansem z racji na fakt, iż wygrzewanie nasila w pewien sposób stan zapalny.

Na wielu forach internetowych przeczytać można, że do bolącego ucha dobrze jest włożyć listek zgniecionego wcześniej Geranium (czyli pospolitej „anginki”). Pamiętam jak byłam dzieckiem, to zawsze przy bólu ucha szła mi z pomocą babcia z geranium. 😉 Hodowała je w kilku egzemplarzach, mimo, że na okiennym parapecie specjalnie dobrze się nie prezentowały. To jednak dość tradycyjny sposób i właściwie dziś zalecałabym na tym polu ostrożność, aby na przykład nie włożyć takiego listka za daleko itp.

Zatem jakie mamy specyfiki na bolące ucho z aptecznej półki? Tym razem wybór jest prosty. Właściwie jedyny lek do nabycia bez recepty działający przeciwbólowo i przeciwzapalnie, który przychodzi mi do głowy, to krople „Ototalgin” z firmy Farmina. W składzie mamy salicylan choliny, czyli de facto ta sama substancja co w znanym wszystkim „Cholinexie”. Pamiętajcie jednak, że nie wolno stosować tego preparatu przy nadwrażliwości na salicylany.

Farmacja lubi zaskakiwać, więc mała ciekawostka. „Ototalgin” zawiera tą samą substancję leczniczą i w tym samym stężeniu, co krople „Otinum”, pewnie niektórym znane, a wydawane z apteki tylko na podstawie recepty lekarskiej;)
Polecam jednak traktować „Ototalgin” jako tzw. wyjście awaryjne, natomiast pamiętajcie, że przy bólu ucha wskazana jest wizyta u specjalisty, który postawi właściwie rozpoznanie.

I na koniec mała uwaga odnośnie aplikacji kropli do uszu. U dorosłych i dzieci powyżej 3 roku życia krople do uszu powinno się aplikować w pozycji siedzącej z głową przechyloną na bok, odciągając małżowinę uszną do tyłu i lekko do góry. Dzieciom do 3 roku życia natomiast lepiej aplikować krople do uszu w pozycji leżącej. Małżowinę uszną pociąga się do tyłu i do dołu.

Wiem z doświadczenia, że niektórzy po aplikacji kropli do uszu, wkładają do ucha zwitek waty, szczelnie zamykając przewód słuchowy, mając przeświadczenie, że wtedy krople lepiej zadziałają. Przyznam szczerze, że jest to dość kontrowersyjne, bo wtedy zwiększa się ryzyko rozwoju bakterii czy grzybów. Zaleca się raczej luźne umieszczenie kawałka waty w małżowinie usznej tak, aby nie zamykał on szczelnie przewodu słuchowego.

http://zapytaj-farmaceute.blogspot.gr/

NAJNOWSZE

KUCHNIA

Informacje polonijne